poniedziałek, 3 czerwca 2013

Trombabomba na relaksie.


Wamaje to faza najgłębszego relaksu. To coś zdecydowanie więcej niż wakaje (ziomalska forma "wakacji", które z kolei są kojarzone z wywczasem nad morzem, gdzie placem na piachu i zdechł pies). O wakajach można powiedzieć, że z luzem, ale w granicach planu. Natomiast wamaje to przyzwolenie na dzianie się, na kompletne wpisanie w krajobraz, przez całkowite zaakceptowanie siebie i innych w tym krajobrazie oraz tego wszystkiego, co zaraz nas spotka za rogiem. To nie lenistwo, bo odpoczywa się w ruchu i zwalcza się wszystkie niedołężności w czasie żywej akcji. Jednak: wamaje, by trwały w pełni, nie mogą trwać nieustannie. Wamaje są bowiem wysepką słodkiego życia w morzu szarej rzeczywistości. Zasługują na nie wszyscy ludzie. I! Gdyby wszyscy potrafili w nie z całym swoim jestestwem wkroczyć, na świecie nie byłoby Paulo Coelho i innych nadętych.

Trombaboma poleca: powamajujcie sobie od czasu do czasu.


niedziela, 6 stycznia 2013

Epizod piąty.



Przy tej sytuacji mnie nie było, ale Mończa opisała mi ją kiedyś w mejlu bardzo obrazowo, jak znalazł pod pejnta. Kolory sobie dopasowałam do rudzielca, ot co!

***

I tak w ogóle trochę się za moimi warszawiakami stęskniłam, więc dodam parę fotek z ich przyjazdu do Poznania. [Przepraszam, ale kiedy to było? hmm? Stolica musi w końcu ruszyć czterolitera do Pyrlandii!!!]