LIFE IS PAINT
sobota, 13 grudnia 2014
niedziela, 8 czerwca 2014
niedziela, 16 marca 2014
niedziela, 9 marca 2014
wtorek, 25 lutego 2014
czwartek, 20 lutego 2014
niedziela, 26 stycznia 2014
niedziela, 12 stycznia 2014
czwartek, 12 grudnia 2013
czwartek, 21 listopada 2013
poniedziałek, 7 października 2013
środa, 4 września 2013
sobota, 31 sierpnia 2013
niedziela, 18 sierpnia 2013
czwartek, 8 sierpnia 2013
niedziela, 14 lipca 2013
wtorek, 9 lipca 2013
czwartek, 4 lipca 2013
wtorek, 2 lipca 2013
niedziela, 30 czerwca 2013
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Trombabomba na relaksie.
Wamaje to faza najgłębszego relaksu. To coś zdecydowanie więcej niż wakaje (ziomalska forma "wakacji", które z kolei są kojarzone z wywczasem nad morzem, gdzie placem na piachu i zdechł pies). O wakajach można powiedzieć, że z luzem, ale w granicach planu. Natomiast wamaje to przyzwolenie na dzianie się, na kompletne wpisanie w krajobraz, przez całkowite zaakceptowanie siebie i innych w tym krajobrazie oraz tego wszystkiego, co zaraz nas spotka za rogiem. To nie lenistwo, bo odpoczywa się w ruchu i zwalcza się wszystkie niedołężności w czasie żywej akcji. Jednak: wamaje, by trwały w pełni, nie mogą trwać nieustannie. Wamaje są bowiem wysepką słodkiego życia w morzu szarej rzeczywistości. Zasługują na nie wszyscy ludzie. I! Gdyby wszyscy potrafili w nie z całym swoim jestestwem wkroczyć, na świecie nie byłoby Paulo Coelho i innych nadętych.
Trombaboma poleca: powamajujcie sobie od czasu do czasu.
niedziela, 26 maja 2013
czwartek, 16 maja 2013
środa, 8 maja 2013
sobota, 27 kwietnia 2013
piątek, 26 kwietnia 2013
sobota, 20 kwietnia 2013
środa, 10 kwietnia 2013
czwartek, 4 kwietnia 2013
sobota, 23 marca 2013
środa, 20 marca 2013
sobota, 16 lutego 2013
sobota, 9 lutego 2013
czwartek, 7 lutego 2013
wtorek, 5 lutego 2013
niedziela, 27 stycznia 2013
piątek, 18 stycznia 2013
środa, 16 stycznia 2013
wtorek, 8 stycznia 2013
poniedziałek, 7 stycznia 2013
niedziela, 6 stycznia 2013
Epizod piąty.
Przy tej sytuacji mnie nie było, ale Mończa opisała mi ją kiedyś w mejlu bardzo obrazowo, jak znalazł pod pejnta. Kolory sobie dopasowałam do rudzielca, ot co!
***
I tak w ogóle trochę się za moimi warszawiakami stęskniłam, więc dodam parę fotek z ich przyjazdu do Poznania. [Przepraszam, ale kiedy to było? hmm? Stolica musi w końcu ruszyć czterolitera do Pyrlandii!!!]
Subskrybuj:
Posty (Atom)